środa, 16 kwietnia 2014

How to hate the How i met your mother?

Uwaga! Post będzie zawierał spoilery. Dużo spoilerów. W sumie to post będzie się składał z samych spoilerów!



Serial How I Met Your Mother zaczęłam oglądać regularnie od 4 sezonu. Oczywiście wciągnęłam się dość szybko, bo przypominał mi mój ulubiony serial Przyjaciele. Miałam nadzieję, że tak jak Przyjaciele, HIMYM będzie trzymał poziom, a zakończenie stanie się szczęśliwe i przewidywalne. Niestety, tak się nie stało - twórcy postawili na zaskoczenie, zapomnieli jednak, że przeciągając serial w nieskończoność (serial początkowo miał mieć 5 sezonów), zmieniali się także bohaterowie a akcja zaczynała zmieniać swój tor.

Dochodzę do wniosku, że główną przyczyną tak nieudanego zakończenia było usilne przeciąganie serialu i fakt, że stacja wyrażała zgodę na następny sezon, dopiero w styczniu, czyli w połowie kręcenia poprzedniego sezonu. Scenarzyści musieli więc tworzyć niepotrzebne wątki, by jakoś zakończyć stary i zainteresować widza w nowym sezonie. Zaczęło powstawać mnóstwo tzw. odcinków zapychaczów, czyli takich odcinków, które nic nie wnosiły do głównej fabuły, a były jedynie kolejnym krokiem do końca sezonu. I tak właśnie połowa 9 sezonu przerodziła się w zapychacz (dłużąca się podróż Marshalla, przeciągająca się rozmowa z Lilly, wielkie rozterki sercowe i nieudana randka Teda).

Chcę się jednak skupić na ostatnich 40 minutach serialu, bo w nim twórcy starali się wszystko wyjaśnić.
Co mnie najbardziej zdenerwowało:

1. Rozwód Robin i Barneya 
Twórcy bardzo starali się nas przekonać, że Robin i Barney są dla siebie stworzeni, a w ostatnim odcinku okazuje się, że ich małżeństwo okazało się nieudane. Po co to całe małżeństwo? Nie wiem.

2. Odejście Robin
Przez tyle czasu nie przeszkadzał jej taki układ, ale oczywiście w 9 sezonie, po kilku latach Robin zaczyna uwierać to, że spotyka się z małżeństwem z trójką dzieci, byłym mężem i (jak się okazuje) miłością jej życia. Oczywiście telefon i internet nie istnieje, trzeba zerwać kontakt, ale przecież zawsze będą przyjaciółmi.

Barney - Idealny miesiąc i dziecko
Nie znamy matki dziecka (obawiam się, że serial How I Met Your Dad może być o Barneyu Stinsonie). Miałam nadzieję, że może to będzie Nora, którą bardzo polubiłam. 

zaręczyny i ślub Teda i Tracy
Twórcy chcieli nam pokazać, że nie wszystko jest takie, jakbyśmy chcieli. Ted zawsze marzył o pięknym ślubie i weselu, musiał z niego zrezygnować. A szkoda, bo kiedyś potrafił być taki romantyczny.

choroba i śmierć Matki

Moment, w którym poczułam się oszukana przez twórców. Oczywiście, znów dają nam lekcję, że nie wszystko w życiu układa się tak jak my chcemy, ale na Boga, to serial komediowy!
Zawiodłam się także, bo historia śmierci chłopaka Tracy była opowiedziana dłużej i bardziej wzruszająco, niż śmierć tytułowej bohaterki. Tu jest pokazana jedna scena, bez żadnych wyjaśnień, 5 minut przed końcem odcinka. 

Oczywiście koniec staje się bardziej oczywisty, bo przecież dzieci dochodzą do wniosku, że cała historia nie dotyczy ich matki a Robin. Ted się z nimi zgadza i historia zatacza koło. 
... i żyli długo i szczęśliwie. BĘC

środa, 26 marca 2014

Smutny los komika cz.2

Jakiś czas temu pisałam o historii Alfreda Hilla, teraz czas na historię z naszego podwórka.


Bohdan Smoleń

W latach 70. i 80. znany z kabaretu Tey, gdzie zwinnie omijają cenzurę, ośmieszając sytuację polityczną kraju. Później znany jako Edzio - listonosz w serialu "Świat według Kiepskich".

Swoją charakterystyczną fryzurą i sumiastym wąsem doprowadzał bawił widza do łez. Jednak jego życie nie było takie wesołe.

Kabaret Tey




Bohdan Smoleń do kabaretu Tey trafił za namową Zenona Laskowika. Wcześniej występował w kabarecie "Pod Budą". To dla kabaretu, jak wspomina w wielu wywiadach, przeniósł się z Krakowa do Poznania.

- Nie mieliście problemów z cenzurą? 
- Były problemy. Były malutkie problemy. Cenzorzy się pomału zaprzyjaźniali z nami. Tez byliśmy w większości miast po imieniu z cenzorami (...) I oni na przykład jak byli z rodzinami to była wersja A, mogliśmy inne rzeczy sprzedawać, jak byli bez rodzin tylko ktoś z władz to mieliśmy wersję B.

Pomimo tego dostał zakaz występów publicznych na jakiś czas. Pod koniec lat 80. ich drogi się rozeszły.
Mówi się, że pokłócili się dość ostro. Dziś Bohdan Smoleń odcina się od kabaretu. Mówi, że to, co było na scenie, na scenie zostawało, poza sceną nie byli przyjaciółmi.

- Czasem z jedną kobietą nie można wytrzymać dłużej niż jedno małżeństwo. A co dopiero dwóch facetów, którzy nie mają żadnych skłonności do siebie. Oprócz tego, że stali przy mikrofonie.

Śmierć

W 1988 roku Bohdan Smoleń traci swojego 16 letniego syna. Do tej pory nie wiadomo, co popchnęło go do samobójstwa.

- Wyszedł po taśmy Teya, które mu zabrał kolega. (...) Wszyscy patrzyli co ja zacznę robić, czy ja zacznę płakać, czy zacznę mieć wyrzuty sumienia. 
- Płakał pan?
- Na pewno. Po cichu. 

Rok później samobójstwo popełniła żona.

- Ona wiedziała, że jestem twardszy od niej i nie potrafiła tego zrozumieć, że jeszcze ma dwójkę dzieci, które trzeba wychować, tylko zamartwiła się nad jednym. 

Choroba 

Stan zdrowia pana Bohdana się pogarsza. Jest po kolejnym wylewie, osłabiony, ledwo chodzi.

- Fizycznie nie lubię, jak mnie wnoszą na scenę. Chyba że wymaga tego sztuka. Tak było w "A tam, cicho być" – wwozili mnie na scenę na łóżku.
- Boisz się tego, że nie panujesz nad ciałem?
- Że mnie nogi nie niosą.


Fundacja

W 2004 roku pan Bohdan przeprowadził się na wieś. Założył fundację Stworzenia Pana Smolenia, gdzie prowadzi zajęcia z hipoterapii dla niepełnosprawnych dzieci. Pan Smoleń nie jest tylko i wyłącznie twarzą tej fundacji - aktywnie w niej uczestniczy. Bardzo chętnie oddam 1% mojego podatku na rzecz tej fundacji.

Pan Bohdan Smoleń jest człowiekiem wielkiego serca. Udowodnił, że nawet wtedy, gdy świat się wali, można znaleźć w sobie siłę, by walczyć.

W 2010 roku wyszła książka współtworzona przez Annę Kłys pt. "Niestety wszyscy się znamy". Polecam ją bardzo gorąco.




Na oficjalnej stronie fundacji, widnieje informacja: Aby otrzymać autograf Pana Bohdana, prosimy o przysłanie zaadresowanej koperty ze znaczkiem na adres Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.





Wykorzystano fragmenty rozmowy Krzysztofa Ziemca z Bohdanem Smoleniem w programie "Niepokonani"

piątek, 21 marca 2014

wiosna ach to ty

Nareszcie wiosna!

A jak ją obchodzono dawniej?


Jare Gody - cykl obrzędowy, który przypadał w okresie równonocy wiosennej
Jaryło - bóg wegetacji  i wiosny. Rodzi się końcem zimy i umiera wraz z nadejściem lata.
Marzanna- wbrew temu, co mówi wikipedia, nie jest boginią zimy, lecz płodności. Ogień i woda (palenie i topienie Marzanny) w dawnych kulturach były symbolem życia i płodności. 

Kult topnienia Marzanny przetrwał okres chrystianizacji, a święta wokół Jarych Godów można porównać z obecną Wielkanocą - obchodzone są przecież w pierwszą niedzielę po pełni po 21 marca. 

Jak 21 marca obchodziły nasze babcie i mamy?

źródło: Gliwiczanie.pl


źródło:Narodowe Archiwum Cyfrowe


A dziś? Za topienie Marzanny można dostać mandat na 500 zł.
źródło:KLIK


Jak widać, kult Marzanny zdołał oprzeć się chrystianizacji, jednak Straż Miejska jest od niej silniejsza.



czwartek, 13 marca 2014

Bunt jest przywilejem młodości





O Januszu Józefowiczu można powiedzieć wiele. Że jest tyranem, że na siłę próbuje wypromować Nataszę Urbańską, że ją poniża, że jest perfekcjonistą. Warto jednak pamiętać, że przed tym, jak media okrzyknęły go despotą i współtwórcą najgorszej piosenki 2014 (śmiem twierdzić, że będzie to najgorsza piosenka ever) roku, Janusz Józefowicz w 1991 roku stworzył kawał dobrej sztuki. Musical, który był pokazany w Rosji oraz na Broadwayu, w którym debiutowało wielu polskich artystów jak chociażby Edyta Górniak, Robert Janowski czy Doda. Musical, który jest perfekcyjny w każdym calu, od początku do końca.

Musical na wysokim poziomie jeśli chodzi o aktorstwo (zwłaszcza Robert Janowski i Katarzyna Groniec), wokal, choreografię i wszystko inne - perfekcjonizm Józefowicza ujawnił się tu w 120%

Jakość VHS sprawia, że można bardziej poczuć klimat lat 90., jednak oglądając musical żałuję, że nie miałam okazji obejrzeć go na żywo. Jeszcze bardziej żałuję, że nie jestem tak utalentowana by być częścią tego spektaklu.

Gorąco polecam, oczywiście wersję z pierwszą obsadą! Jestem ciekawa obecnej wersji tego musicalu, mam nadzieję, że będę miała kiedyś okazję zobaczyć go na żywo.

I na koniec, na zachętę, moja ulubiona piosenka!

wtorek, 11 marca 2014

O miłości nieco inaczej...

....czyli 21 sposobów na rozpad małżeństwa





Odkąd mam internet, posiadanie telewizji nie jest dla mnie ważne. Niestety M. nie myśli tak samo i wraz ze wspólnym mieszkaniem spadł na mnie także pakiet telewizyjny. Do pewnego czasu telewizor stał smętnie i stanowił dla mnie jedynie element dekoracyjny. Trochę czasu zajęło, zanim zauważyłam, że obok tych wszystkich głupkowatych kanałów, są także kanały filmowe i właśnie na jednym z tych kanałów trafiłam na film, o którym chciałabym opowiedzieć.




O miłości można pisać w nieskończoność, ponieważ każda relacja między ludźmi jest nieco inna. Główna bohaterka - Sanna jest doktorantką, która prowadzi badania dotyczące rozpadu związków małżeńskich. Tworzy listę powodów, które sprawiają, że małżeństwo staje się pułapką, z której chcemy uciec. Stawia także tezę, że główną przyczyną rozwodów jest miłość, a małżeństwa aranżowane, mają większą szansę na przetrwanie. 

Oprócz historii nieudanych małżeństw pojawiają się problemy sercowe bliskich głównej bohaterki, między innymi wzruszająca historia ojca Sanny, który nie może pogodzić się z odejściem żony i tego, że niedługo ponownie wyjdzie za mąż za innego mężczyznę. 

Historia starszego małżeństwa (sąsiedzi?), którzy wciąż się kłócą, a mimo to są ze sobą tyle lat.
"Teraz już wiem skąd ta przedziwna fryzura - ona jest prawie ślepa a on głuchy."

Historia przyjaciółki, która desperacko szuka miłości i stabilizacji, bo ma już 30 lat i wciąż jest sama. Pomagają jej w tym wróżby radiowe, ponieważ wychodzi z założenia, że wszechświat daje nam znaki z każdych stron.

Oczywiście Sanna także musi się zakochać.Nie jest to miłość prosta, ponieważ jest wbrew jej zasadom . Czy przetrwa to wszystko? Oczywiście, że tak, w końcu jest to komedia. 


Film jest lekki, przyjemnie się go ogląda, a oprócz tego można z niego wyciągnąć wiele ciekawych wniosków. Na wiosenny wieczór w sam raz.

ocena 8/10


tytuł: 21 sposobów na rozpad małżeństwa
tytuł oryginalny: 21 tapaa pilata avioliitto
reżyseria: Johanna Vuoksenmaa
rok produkcji: 2013
kraj produkcji: Finlandia

piątek, 28 lutego 2014

Czego by tu nie oglądać?

... Czyli Sęp (a raczej Wąż) 2013 roku




Rok temu, zaraz po zdanym egzaminie wybrałam się na seans nocny do Multikina. Od godziny 22 do godziny 6 rano na ekranie można było zobaczyć Pokłosie, Mój rower, premierę Drogówki oraz debiutancki (i jak na razie jedyny) film Eugeniusza Korina - Sęp
Sam seans, był udany, wyszłam z niego w spazmach - ryczałam jak bóbr na filmie Mój Rower nota bene największe zaskoczenie tej nocy, jednak jeden z tych filmów nie dał mi spokoju. 
Był to oczywiście Sęp, zastanawiałam się co w nim jest takiego fascynującego, co dostrzegają w nim inni, czego ja nie mogę dostrzec ani nawet zrozumieć. Co jest w nim takiego, że obok moich trzech gwiazdek na filmwebie, moi znajomi nie schodzą z ocenami poniżej siedmiu.  
Dopiero teraz, widząc Sępa w nominacji do Węży, zrozumiałam, że nie jestem z tymi odczuciami sama. 

Mogłoby się wydawać, że dobra obsada to klucz do sukcesu, wszak na ekranie można zobaczyć Żebrowskiego, Fronczewskiego, Grabowskiego i wielu wielu innych . Niestety, tak się nie stało. Bo oprócz aktorów, film musi mieć dobry scenariusz i reżysera, który powinien trzymać pieczę nad wszystkim. Powinien dopracować wszystko szczegółowo inaczej zamiast złotego jajka wyjdzie wielkie gówno. 

Dialogi były drętwe i pseudofilozoficzne, jakby pisał je Paulo Coelho i tak samo drętwo były wypowiadane przez aktorów.
Niektóre sceny były niepotrzebne, jak na przykład scena seksu Anny Przybylskiej i Michała Żebrowskiego. 

Owszem, fajnie było sobie popatrzeć na nagi tors pana Michała i piersi pani Ani, ale to nic nie wnosiło do fabuły. A film, dla mnie, powinien być spójny i logiczny.

Także scena śmierci komisarza Robaczewskiego (grany przez Małaszyńskiego) wydaje się być groteską. Oczywiście, musi być przy tym pseudofilozoficzna rozmowa z głównym bohaterem na temat gramatyki języka angielskiego. Może bohater zdawał relację z piekła?

No i jeszcze tablica, towarzyszka pana Żebrowskiego... Niestety sprowadziła go na manowce, ponieważ pomogła została razem z panem Michałem nominowana do węży w kategorii najgorszy debiut.


Na szczęście nie wszystko w filmie jest takie złe. Muzyka zasługuje na uznanie. Niestety momentami jest puszczana tak głośno, że zagłuszała dialogi - niestety zdarza się do często w polskich filmach, nawet u najlepszych reżyserów. 

Podsumowując, film miał być thrillerem psychologicznym, ale nie do końca taki wyszedł. Może gdyby reżyser usunął parę scen i pozwolił zmienić aktorom parę kwestii, film mógłby osiągnąć sukces. A tak to klapa

Mimo wszystko wciąż uważam, że polska kinematografia żyje i ma się dobrze, nawet bardzo dobrze. Mamy wiele filmów, net tych nowych filmów, które zasługują na uznanie. Niestety Sęp się do nich nie zalicza. 



czwartek, 27 lutego 2014

hudba a Pernikovy tatko





Tak, przyznaję dopiero teraz obejrzałam wszystkie sezony "Breaking Bad".  Może to i dobrze, bo nie musiałam czekać miesięcy na nowy sezon.
Wiele osób się nim zachwycało, ja myślałam, że jest to serial z kategorii "Prison Break" czy "Lost", czyli każdy się nimi zachwyca tylko nie ja. Dopiero, gdy dowiedziałam, że serial po raz kolejny dostał Złote Globy, pomyślałam, że coś w tym musi być. Nie pomyliłam się. Serial, moim zdaniem, w pełni zasłużył na nagrody, jest naprawdę świetny. Nie mówię tu o obsadzie, scenariuszu ani o zdjęciach. To, co najbardziej zapadło mi w pamięć to muzyka.

a oto kawałki najlepsze z najlepszych:

sezon 1, odcinek 2

Glen Phillips - the hole  




odcinek 7

Keziah Jones - Beautiful Emily 




Gnarls Barkley - who's gonna save my soul



w serialu jest inna wersja, ale ja zakochałam się w tej

sezon 2 odcinek 13

Life - Chocolate Genius



sezon 3 odcinek 11

Son of Dave -  Shake a bone




sezon 4 odcinek 5 i sezon 5 odcinek 5

Ana Tijoux - 1977




Podsumowując: serial jest warty obejrzenia nawet dla tej muzyki ;)

piątek, 24 stycznia 2014

Co by tu zmienić?

.... Czyli zmiany zmiany zmiany!


Nie chodzi tu o mnie, ale o zmiany stylu muzycznego, jakie dokonują artyści. I nie będzie tu o Agnieszce Chylińskiej, która za czasów O.N.A. wyglądała jak brzydki chłopiec, teraz jest matką-polką śpiewającą pop. 

Będzie o rapie. 



Kim jest ten pan? ten pan to Waldemar Kieliszak, znany bardziej jako Wall-E lub Waldemar Kasta. 

Nieważne. 

Ale pewnie wielu z Was lata temu śpiewało: 
leje się tequila,
a my gramy w bilard,
a Ty weź się nie wychylylaj

 - dobra, gimby nie pamiętajo, nieważne.



Jakoś tak słuch o nim zaginął. Do czasu. 

Jakiś czas temu, buszując po zakamarkach internetu, natknęłam się na zespół Synaptine

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy (a raczej uszy) to głęboki wokal. Głos, przy którym przechodzą mi ciarki po plecach - a zdarza się to niezmiernie rzadko. 

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Skoro Peja sprzedał swoje zdjęcia ślubne, to Kasta może nagrać ballady rockowe.

ENJOY

piątek, 17 stycznia 2014

Smutny los komika

Komicy bawią nas do łez. Czasem nie zdajemy sobie sprawy, że ci ludzie w życiu prywatnym borykają się z samotnością czy depresją. Jedną z takich osób jest Alfred Hawthorn Hill, znany wszystkim jako Benny Hill.



Nigdy nie lubiłam jego programu. Uważałam, za obrzydliwe i niesmaczne to, że jakiś staruszek ugania się za młodymi kobietami. Jednak z szacunku do jego osoby postanowiłam o nim napisać. Nikt, żadna gwiazda, nie zasługuje na to, by skończyć tak jak on.

Urodził się 21 stycznia 1924 roku, pracował jako mleczarz, operator mostów oraz spiker radiowy. Stał się sławny w 1955 roku, kiedy wystąpił w autorskim programie The Benny Hill Show, w którym do 1989 roku uganiał się za młodymi kobietami. Po zdjęciu z anteny komik popadł w depresję, uważał, że wypala się zawodowo. Załamanie nerwowe przeżył w 1979 roku, gdy zmarła jego matka. Po jej śmierci nie zmienił w swym domu rodzinnym nic, by w ten sposób móc w spokoju wspominać w najbliższym jej otoczeniu.

Hill, pomimo swojego zamiłowania do podróży, uważany był za skąpca. Posiadał fortunę szacowaną na miliony funtów mimo to, żył w wynajmowanym mieszkaniu

Mówiono, że był gejem, jednak nie były to potwierdzone informacje. On sam oświadczał się kobietom dwukrotnie, bez rezultatu. 

W latach 90., jego stan zdrowia zaczął się pogarszać. Cierpiał na nadwagę, miał problemy z sercem. Gdy w lutym 1992 roku dostał lekkiego zawału, lekarze zalecili mu zrzucić 13 kilogramów i założenie by-passów. on jednak nie chciał słyszeć o żadnych operacjach. 

24 kwietnia 1992 roku, jego przyjaciel - Dennis Kirkland, zaniepokojony brakiem wiadomości od Hilla, postanowił go odwiedzić. Nikt mu nie otworzył, a sąsiedzi skarżyli się na brzydki zapach z jego domu. Kirkland postanowił wspiąć się na balkon, tam zauważył ciało przyjaciela leżące w fotelu. Benny Hill nie żył od kilku dni.

Ciało komika zostało pochowane w pobliżu jego miejsca urodzenia. Jednak na wieść o tym, iż mógł zabrać do trumny złotą biżuterię, jego grób został rozkopany. Policji nie udało się odnaleźć sprawców. 

Kwestią sporną stał się majątek Hilla, szacowany na 10 milionów funtów. Nie miał dzieci, a rodzice oraz rodzeństwo już dawno nie żyli. Majątek został wiec podzielony między siostrzeńców i bratanice, którzy za  życia uważali jego występy za żenujące

W prywatnych rzeczach Hilla znaleziono list, w którym komik zapisał majątek swoim przyjaciołom. Niestety nie był on potwierdzony przez notariusza, więc wola zmarłego nie została uwzględniona. 

Czy tak powinna skończyć osoba, która przez 45 lat bawiła nas na małym ekranie?


niedziela, 12 stycznia 2014

co by tu przeczytać?

- (...) Proszę zapisać sobie temat wypracowania domowego: "Dlaczego w poezjach wielkiego poety, Juliusza Słowackiego, mieszka nieśmiertelne piękno, które zachwyt wzbudza?" W tym miejscu wykładu jeden z uczniów zakręcił się nerwowo i zajęczał:
- Ale kiedy ja się wcale nie zachwycam! Wcale się nie zachwycam! Nie zajmuje mnie! (...) Boże jak to mnie zachwyca kiedy mnie nie zachwyca?
- (...) Gałkiewiczowi stawiam pałę ! (...) Chyba nie zdaje sobie sprawy, co powiedział?
- Ale ja nie mogę zrozumieć! Nie mogę zrozumieć, jak zachwyca, jeśli nie zachwyca.
- Jak nie zachwyca Gałkiewicza jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca.
- A mnie nie zachwyca.
-To prywatna sprawa Gałkiewicza. Jak widać, Gałkiewicz nie jest inteligentny. Innych zachwyca.
 W. Gombrowicz, Ferdydurke

Czyli książki, które zachwycają innych, a mnie nie (bo ich nie czytałam)



1. Władca Pierścieni, Hobbit -Nie czytałam i dziwi mnie zachwyt nad krasnalami, Golumami i innymi hobbitami. Nie czuję tego może dlatego, że po prostu nie lubię  fantasy. Wyjątkiem jest Harry Potter, którego przeczytałam od deski do deski, ale to się nie liczy, bo wciągnęłam się w świat Hogwartu, gdy miałam 10 lat. Później było przyzwyczajenie.

2. Książki Stephena Kinga - Co jest dość smutne, bo obie moje siostry a także mój M. są zafascynowani jego książkami. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wielokrotnie próbowałam przebrnąć przez jego powieści, udało mi się w całości przeczytać jedynie "Lśnienie". Nie żałuję, książka jest naprawdę wciągająca, jednak moim zdaniem King za bardzo przeciąga akcję, przez co prędzej się znudzę niż dojdę do finału. 

3. Powieści Agaty Christe - Z okazji przypadającej dziś rocznicy jej śmierci, postanawiam poprawę. 

4. Paulo Coelho - Pamiętam, że w gimnazjum na fali "Małego Księcia" próbowałam przeczytać "Alchemika". Nie dałam rady przebrnąć przez ten pseudofilozoficzny bełkot z supermarketu. Mea Culpa. 

5.  50. Twarzy Greya - A próbowałam! Przygryzanie wargi i płonące lędźwia sprawiły jednak, że zamiast podniecenia poczułam zażenowanie. 



Czyli to, co mnie zachwyca a innych nie - lektury szkolne



1. Chłopi - Wciągająca.  Przeczytałam od deski do deski, szkoda, że podstawa wymaga jedynie pierwszej części. 

2. Zbrodnia i Kara - Polecam inne powieści Dostojewskiego. 

3. Sklepy Cynamonowe - Bo mam słabość do dwudziestolecia międzywojennego. Niełatwo czyta się to opowiadanie, ale książka ma w sobie coś magicznego. 

4. Cudzoziemka - Przewijający się motyw muzyki. Polecam

5. Mistrz i Małgorzata - Wciągająca. Bardzo.

Czyli to, czego nie czytałam, a chcę przeczytać




Lista jest długa, dlatego napiszę to, co chciałabym przeczytać teraz. W tym miesiącu.

1. No Logo - Autorstwa Naomi Klein, kanadyjskiej dziennikarki. Jest to manifest anty (lub alter) globalizmu. Autorka ujawnia politykę wielkich korporacji, takich jak McDonalds czy Nike. Można będzie popisać się wiedzą, podczas spotkania przy piwie kiedy to każdy staje się znawcą wszystkiego. A przy okazji można będzie sobie ponarzekać na to jak to grube ryby wykorzystują zwykłych śmiertelników. Dwa w jednym. 

2. Twarz Tuwima -  Nagrody mnie zachęcają. Jak będzie mnie stać (na razie mnie nie stać) to kupię sobie jeszcze "Tuwim. Wylękniony Bluźnierca" Urbanka. 

3. Ojciec Chrzestny - Tak. Nie przeczytałam jeszcze. Może do końca miesiąca przeczytam. Nie. Nie widziałam filmu.

4. Wspólniczki szatana - króciutka książeczka, zaraz przeczytam.

5. Historia świata w sześciu szklankach - została mi jeszcze historia herbaty, ziemniaka i trochę cukru. 

wtorek, 7 stycznia 2014

To nie jest tak, że już nie lubię Cię słuchać...

... Czyli moje muzyczne odkrycia 2013 roku


Był już film, czas na muzykę. Może być starsza, może być mniej lub bardziej znana, ale odkryłam je w czeluściach youtuba w ubiegłym roku.

alt-J (∆)




Zespół z Leeds, których muzyka jest trudna do sklasyfikowania. Ktoś wymyślił na nią nawet nowe określenie: indielectual. Ich utwór Something Good, można usłyszeć w jednych z reklam T-Mobile, ja polecam do przesłuchania cały album An Awesome Wave, który jest po prostu świetny.

Chet Faker


Australijski muzyk, którego wokal przypomina mi nieco wokal Stinga. Wpada w ucho i można się zakochać. 



Kodaline

Irlandzki zespół, wydał album In a Perfect World w czerwcu 2013 roku. Mają naprawdę dużą szansę na sukces. 

SBTRKT

DJ z Londynu, o którym M. nie pozwala mi zapomnieć. Katuje mnie nim regularnie. 

I na koniec, wisienka na torcie, polski, jedyny ale jakże wspaniały, akcent.

Fismoll


Młody, ale jakże utalentowany chłopak, obdarzony niezwykle romantycznym głosem. Sam sobie pisze teksty, może inne polskie gwiazdy powinny pójść do niego na konsultacje?



czwartek, 2 stycznia 2014

Co by tu obejrzeć?





Styczeń premier kinowych zapowiada się całkiem interesująco.

Co my tu mamy?


Na początku jutro (3 stycznia) na ekrany wyjdzie Wilk z Wall Street 



Historia Jordana Belforta, milionera, który zbudował swoją fortunę na naiwności innych ludzi. Leonardo wciela się w głównego bohatera i choć wizualnie mi do niego nie pasuje (bardziej to tej roli pasowałby mi Vincent Cassel i mówię to tylko w 40% ze słabości do niego), mam nadzieję, że tak jak w każdym filmie udowodni, że jest świetnym aktorem.

Nimfomanka 


Nie przepadam za filmami erotycznymi, nie dlatego, że mnie to oburza, nic z tych rzeczy. Po prostu uważam, że pewne rzeczy (m.in. sceny erotyczne czy chociażby przekleństwa) trzeba wkomponować tak, by nie raziły swoją sztucznością i tym, że reżyser desperacko szukał sposobu, by zainteresować bądź zaszokować widza. A tak niestety wychodzi wiele takich scen. Bądź co bądź lubię filmy Larsa von Triera i chętnie obejrzę ten film.

Wkręceni

Reżyser takich hitów jak "Och Karol 2" i "Nie kłam Kochanie". Brawo, czuję, że film będzie tak wspaniały, że doczeka się nominacji, a nawet nagrody... Węże 2014. Jeszcze Adamczykowi można wybaczyć występu w takim filmie, ale dlaczego Kamila Baar zgodziła się zagrać w takim filmie?

Biegnij chłopcze biegnij 

Obejrzę ze względu na sentyment do dramatów wojennych.

Pod mocnym Aniołem


Najbardziej wyczekiwany przeze mnie film. Ma wszystko co powinien mieć dobry polski film: Smarzowskiego, obsadę (standardowo Dziędziel, Braciak, Grabowski, Jakubik i mniej lubiani przeze mnie Dorociński i Więckiewicz) i współfinansowanie przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Jeśli w filmie pojawi się jeden z tych elementów, film ma wielką szansę na sukces. Obawiam się tylko, by nie wyszło z tego połączenie Wszyscy jesteśmy Chrystusami z Wszystko będzie dobrze.

Oprócz tego chciałabym obejrzeć m.in. Długie i szczęśliwe życie, Hannah Arendt, Za tych co na morzu i Sierpień w hrabstwie Osage.

I skąd tu wziąć na bilety do kina. Dobrze, że są darmowe torrenty ;)